Balony, transparent i to całe „witaj w akademii” nie wywarło na mnie zbyt przychylnego wrażenia. Owszem, zauważyłam starania uczniów włożone w przygotowanie komitetu powitalnego dla mojej osoby, jednakże sposób w jaki to zrobili wywoływał u mnie mdłości.
Szczerze myślałam, że się porzygam. Nie
przychodziło mi do głowy żadne klarowne wyjaśnienie, dlaczego wybrali takową
formę artystyczną na przywitanie nowego ucznia. Pocieszała mnie jedynie myśl,
iż nie ja pierwsza i nie ostatnia musiałam oglądać ich marne poczynania, a w
dodatku w przyszłości może i będzie mi dane oglądać innych, zażenowanych
podobną sytuacją, młodzików. W mojej ocenie nie było mowy o przewrażliwieniu
czy wrednym charakterze, otóż nikt w wieku nastoletnim – mówmy tu o wieku
pełnoletności, bo na tyle owe dzieciaki wyglądały - nie odważyłby się na podobny
„występ”.
Oczywiście z pewnym niesmakiem stwierdziłam, iż zaczyna być ciekawie
na samym początku mojego przyjazdu i dosłownie nie mogłam doczekać się ciągu
dalszego.
Wiadomym było, że od plakatów i wypełnionych
powietrzem kolorowych pęcherzyków bardziej interesowały mnie postacie, które
je przede mną prezentowały.
Westchnęłam.
Nie byłam w stanie zdobyć się na nic więcej, kiedy
przeniosłam wzrok na czwórkę zupełnie mi obcych osób. W sumie, czego innego
mogłam się spodziewać po tych ludziach, widząc uprzednio ich rzekomy talent do
sztuki. Jeżeli mam być szczera – a zawsze jestem – mniej interesującymi
postaciami byli chłopcy.
Żeńska część grupki przyciągała spojrzenia samą
aparycją. Siostry, co nie podlegało wątpliwości, były niemalże identyczne, ich długich,
lśniących kasztanowych włosów nie sposób było pominąć w tłumie, czego nie
powiedziałabym o męskiej części grona, jeden blondyn o przydługiej czuprynie z
tzw. artystycznym nieładem, drugi z postawionymi na żel czarnymi włosami i
kilkudniowym zarostem, jak dla mnie wyglądali niechlujnie i nieatrakcyjnie. Modliłam się w duchu, aby reszta płci brzydkiej była, choć trochę
przyzwoitsza.
Nie mając na czym zawiesić oka chcąc, nie chcąc skupiłam się na
analizowaniu wyglądu dziewcząt, z których niezwykła delikatność i radość
emanowały w taki sposób, iż swym blaskiem przyćmiłyby niejedną gwiazdę. One
wręcz zapraszały człowieka do siebie, przy
czym obdarowywały go niezwykłymi refleksami czekoladowych tęczówek. W tamtym
momencie zdawało mi się, iż ich jedyną wadą może być niski wzrost, ale i
również panowie chmur nie sięgali. Niestety nie mieli się czym pochwalić,
aczkolwiek gdy podeszłam bliżej grupy moją uwagę zwrócił brunet, a w szczególności jego oczy o odmiennej barwie niż u pozostałych, bo o głębokim odcieniu
niebieskiego.
Wszyscy razem wyglądali na spokojnych, wesołych oraz uroczych studentów. Przypuszczałam, iż nie
wiedzieli z kim, tak naprawdę, mieli do czynienia i szczerze wątpiłam, aby byli
skorzy do przyjęcia w swoje progi osoby podobnej do mnie - nie tylko z
niebezpieczną mocą, ale również frenetycznym charakterem.
W tym całym zażenowaniu i obrzydzeniu zapomniałam
o obecności ochroniarza, który powoli popychał mnie w stronę, jak
przypuszczałam, rówieśników.
- Witaj! Wreszcie przyjechałaś, nie mogłyśmy się
doczekać... – odezwała się jedna z dziewczyn, trzymająca fioletowe i różowe
balony.
- Cześć, jestem Andrea – przerwała jej druga i wyciągnęła
do mnie dłoń.
- Halo, siostrzyczko! Urwałaś mi w połowie zdania
– obruszyła się tamta i zrobiła nadąsaną minę.
- Daj spokój. Non stop kłapiesz jęzorem...
- Oj przepraszam cię bardzo, ja kłapię czym?!
- Jęzorem. Buzia ci się nie zamyka!
- Daruj...
- Zagłuszasz wszystkich w promieniu kilometra.
Spójrz, straszysz nam gościa. – Andrea kiwnęła na mnie głową i uśmiechnęła się
w dość spięty sposób, na co obdarowałam ją uniesioną ku górze brwią.
- Na razie to ty ją straszysz tym – gestykulowała
nerwowo dłońmi - swoim przemądrzałym tonem!
- Odszczekaj to!
- Nie jestem psem, jakbyś....
Przyglądałam się ich kłótni z nieskrywanym
niesmakiem. Nigdy nie miałam rodziny, więc nie wiedziałam, jak powinno zachowywać
się rodzeństwo, jednakże zawsze miałam przy sobie przyjaciół, których traktowałam
jak brata i siostrę, i nigdy nie pozwoliłabym mieszać ich z błotem, co zupełnie
przeczyło zachowaniu tamtych dwóch.
- Wybacz im. Są jak ogień i woda, ale przy bliższym
poznaniu dadzą się lubić – głos zabrał blondyn. – Przepraszam, nie
przedstawiłem się. Jestem Kamil. – Wskazał dłonią bruneta. – To jest Eryk. –
Chłopak przywitał mnie kiwnięciem głowy. - Andreę już poznałaś, a jej siostra
to Bianka.
- Marika – powiedziałam i rozejrzałam się dookoła
w poszukiwaniu bardziej normalnych osób.
- Wiemy. – Blondyn uśmiechnął się zawadiacko.
- Ach tak? – Przeniosłam na niego wzrok.
Ciekawe, co jeszcze o mnie wiedzą.
- Gdybyśmy nie wiedzieli, nie czekalibyśmy tutaj
na c i e b i e – odpowiedział, a jego usta otworzyły się jeszcze szerzej.
- Wydaje mi się, że nie rozpaczałabym z tego
powodu, no ale co zrobić, trafiła mi się banda, hm... – zmierzyłam ich
pogardliwym wzrokiem od stóp do głów i z powrotem – przesłodzonych i
nieatrakcyjnych dzieciaków. Więcej was tu takich czy stanowicie wyjątek?
Blondyn otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć,
ale po chwili je zamknął. Brunet przyglądał mi się z zaciekawieniem i nie
odezwał się ani słowem.
- A ty, co? – zwróciłam się w jego stronę. – Języka
nie masz czy jak? – wypaliłam, nie zastanawiając się nad znaczeniem tych słów.
- Skąd wiedziałaś? – Kamil zrobił zszokowaną minę.
– Ej stary, przejrzała cię na wylot. – Eryk zrobił smutną minę i pokiwał głową.
Ta jasne - pomyślałam.
- Tutaj tak się każe za przewinienia, jedno
niewłaściwe słowo i krz – wywalił na wierzch jęzor i włożył go między palec
wskazujący a środkowy, po czym zrobił gest cięcia nożyczkami. Mimowolnie
skrzywiłam się na ten gest. – Myślisz, że to obrzydliwe, ale nie musiałaś tego
oglądać. Tak, tak – dodał, widząc moje wahanie. – Cała szkoła musiała na to
patrzeć. Krew lała mu się po brodzie strumieniem. Obrzydliwe. – Automatycznie
dotknęłam językiem podniebienia, aby sprawdzić czy ten wciąż tam jest. Z ulgą stwierdziłam jego obecność. Kamil wykrzywił
usta w grymasie zohydzenia, a Eryk wytarł kapiącą z oka łzę.
Kiedy panowie zauważyli moją lekko niepewną minę z
domieszką strachu, wybuchli głośnym drwiącym śmiechem, a ochroniarz im
zawtórował.
- Piątka chłopie – krzyknął Kamil. – Lubię te
nasze małe żarciki.
Eryk klepnął kolegę w otwartą dłoń, a ja
pomyślałam, że im tego nie daruję.
Zmroziłam ich wszystkich wzrokiem, a kiedy siostry
podeszły do nas, najwyraźniej już pogodzone lub zaabsorbowane męskimi
śmiechami, Eryk zabrał głos:
- Witamy cię w naszych skromnych progach. –Ukłonił
się nisko. – Czy pozwolisz się oprowadzić?
Czułam się urażona ich kpiącym tonem i
niestosownymi żartami, jednakże nie dałam tego po sobie poznać.
- Wydaje wam się, że jesteście zabawni?
- Nie rozbawiliśmy cię, koleżanko?
- Przykro mi k o l e g o, nie jesteście ani trochę
dowcipni – odparłam z przekąsem. – Ale pozwólcie, że dam wam pewną radę.
- Co oni znów narobili? – zapytała Bianka.
- Nie wiem siostro, ale oby im się oberwało.
- Słuchamy, nie Eryk? – powiedział Kamil i stanął
z nim ramię w ramię.
Dałam im znak, aby pochylili się bliżej, po czym
powiedziałam:
- Na przyszłość lepiej mnie nie denerwujcie. Założę
się, że nie nikt nie chciałby was zdrapywać z chodnika.
- Tej Eryk, brzmi jak groźba. – Kamil zrobił
poważną minę.
- Nie inaczej kolego – potwierdził tamten.
- A teraz. – Wyprostowałam się. – Pokażcie mi
swoją szkołę.
Niczym królowa wraz z Bianką i Andreą wyminęłam
ich drżące ze śmiechu sylwetki. Nie wiadomo czemu, poczułam przypływ sympatii
dla ich czwórki. Miałam jedynie nadzieję, że nie potrwa ona długo.
Trochę przecinki nie grają, ale nie chce mi się doszukiwać każdego :) Jedyne, co mnie drażni to: "ów dzieciaki" - owe dzieciaki. To się odmienia :)
OdpowiedzUsuńPoza tym rozdział świetny, tylko czemu tak krótki? I czy Marika nie jest zbyt wredna?
Aaa "owe:, jaki wstyd, już poprawiam :)
UsuńMarika nie jest, aż tak wredna, ona jest po prostu bardzo wymagająca :)
Hej! Jako, że znalazłam chwilę wolnego czasu, a zastałam zaproszenie na bloga, jestem.
OdpowiedzUsuńPierwsze dobre wrażenie zrobił na mnie szablon. Jest świetny! Naprawdę, widząc na każdym blogu te masowe, wyprodukowane z jednej i tej samej szablonarni odechciewa się żyć... i cokolwiek czytać. Po prologu praktycznie nie wiadomo było, czego tu się spodziewać. W kolejnych pojawiły się postaci z polskimi imionami, kolejny szok! No i cóż, całe dziewięć rozdziałów zostało pochłonięte.
Marika jest fajną główną bohaterką, charakterne postaci rządzą. O akademii jeszcze niewiele wiadomo. Ten żart chłopaków... był okrutny xD
Dobra tam, czepiania się i wyłapywania błędów nie będzie, skoro czyta się płynnie i szybko. Pozdrawiam ciepło, blog wędruje do obserwowanych, no i czekam na następny rozdział! :)
Bardzo dziękuję! *-*
UsuńNie chciałabym takiego powitania. Dla mnie to kicz. Gdyby zamiast balonów mieli coś z wizerunkiem czaszki to może bym ich polubiła. ;)
OdpowiedzUsuńKłótnie między rodzeństwem zawsze spoko. Znam takich bliźniaków, którzy jak zaczęli swoją prezentację to zatykałam uszy i czekałam aż skończą. Nie umiałam ich słuchać. Wolałam moje kłótnie z siostrą, a szczególnie wtedy, gdy ja byłam górą. I dalej jestem. Jestem od niej wyższa o pięć centymetrów, a ona jest starsza o siedem lat. Cudownie!
Niech Marika ich porazi prądem. Ciekawe, co zrobią! Takie ludzkie pikachu! Dobra, już jej nie obrażam, bo się zemści. Uhuhu. :D
Śliczny szablon. *o* Czemu ja nie mam takiego talentu? :C
Pozdrawiam i życzę weny. :*
Nie dość, że to nowe miejsce dla Mariki, to jeszcze na samym początku ją do niego zniechęcają. Jak dla mnie, wolałabym, aby wszystko potoczyło się tradycyjnie. Zero powitania, tylko po cichutku, gdzieś tam wtopić się w tłum. Ale Marika, mimo iż rzyga tęczą w tym wypadku ( :] ), czuje się poniekąd ważna, że chcieli jakoś tam ją powitać. Kłótnie bywają czasami nieziemskie :D Miałam taki okres czasu, kiedy notorycznie kłóciłam się z dwiema koleżankami, ku uciesze innych. Ludzie nie mogli wyjść z podziwu dla naszych ciętych ripost, a mamy miały dość naszych skarg... Ohoho, wiem coś i o różnicy wieku i małych sprzeczkach z rodzeństwem, tyle że moje rodzeństwo jest starsze o ok. 14 lat! Lubię nasze relacje :D
UsuńSpokojnie, spokojnie, co do rażenia prądem już niedługo...
Cieszę się, że szablon przypadł Ci do gustu :)
Dziękuję za komentarz, również pozdrawiam i życzę weny :*
Hej. Bardzo Ci dziękuję, że mnie odwiedziłaś i zostawiłaś po sobie komentarz, to naprawdę wiele dla mnie znaczy i pewnie jak sama wiesz – niezwykle motywuje, dlatego ja również nie zamierzam pozostać Ci dłużna. Akurat zdobyłam trochę wolnego czasu na przeczytanie prologu i rozdziałów na Twoim blogu – nie chciałam przychodzić z jakimś marnym komentarzem i nie znając całej historii, dlatego postanowiłam przeczytać wszystko.
OdpowiedzUsuńPrzyznam Ci szczerze, że niewiele jest opowiadań z takimi wzmiankami fantasy, które czytam z przyjemnością. Muszę Ci powiedzieć, że Twoje przyciąga mnie bardzo. Już od samego prologu. Pomysł jest naprawdę oryginalny. Chyba nie czytałam nic podobnego!
Ok, ale może zabiorę się już za treść.
Marika jest trochę taką zbuntowaną nastolatką. To znaczy, w sumie nie do końca wiem, czy dobrego sformułowania użyłam, co do jej osoby, ponieważ niewątpliwie jest inna od swoich rówieśników. Rzekłabym wręcz, że jest to taka „elektryczna dziewczyna”. Ma dar, którym chętnie się chwali i wykorzystuje w każdy możliwy sposób.
Mam wrażenie, że Marika mimo tego, że dobrze czuje się ze sobą, chciałaby być normalną. Na pewno chciałaby być tak traktowana, co pokazała chociażby na tej lekcji chemii, czy w gabinecie Jowity. Fakt faktem, pewnie jest postrachem nawet i dorosłych, bo z takimi mocami z pewnością można zrobić człowiekowi krzywdę, a przecież nigdy nie wiadomo, co odwali nastolatce, która za wszelką cenę chce zwrócić na siebie uwagę.
Marika ma fantastycznych przyjaciół – z tego co pamiętam – Tośkę i Marcela. Miała z nimi wiele planów, po ukończeniu osiemnastego roku życia, chcieli razem zamieszkać, a tu nagle bach! Wszystko poszło na marne, bo okazało się, że Marika musi się wynieść, a na dodatek nie może powiedzieć przyjaciołom całej prawdy (tym bardziej, że nie lubi kłamać) tylko wciskać kity o jakimś ośrodku wychowawczym. Współczuję jej. Musiało ją to niesamowicie gryźć. Szczególnie to rozczarowanie Tosi… dziewczyna widocznie to przeżywała. Jednak niestety, co tu zrobić? Jak trzeba to trzeba. Mimo cierpienia musiała wynieść się z sierocińca.
Nowe miejsce zamieszkania Mariki faktycznie było owiane tajemnicą. Zaintrygowało mnie to, że nie to, że przebyli szmat drogi, nie tylko po tych dziurach ulicach, to jeszcze czekała ją wędrówka przez jakąś polanę. Ale mus to mus, ważne, że w końcu dotarli.
Samo przywitanie, dla mnie było trochę śmieszne. Te balony i transparent. Jak w amerykańskich filmach, gdy ktoś ma urodziny, albo wraca z jakieś dalekiej podróży (tak mi się skojarzyło xD).
Towarzystwo witające Marikę ewidentnie jej się nie spodobało. I faktycznie, wszystko przebiegło dosyć komicznie. Najpierw ta kłótnia sióstr, a potem żarty chłopaków, no cóż… Ale mam nadzieję, że mimo wszystko dziewczyna odnajdzie się w ich towarzystwie.
Podsumowując – historia niebanalna! Bardzo fajny pomysł, jestem zachwycona. :)
http://nothing-happens-by-chance-flyaway.blogspot.com/
Miłego dnia!
Witaj! ;)
OdpowiedzUsuńWidać, że dziewczyna nie gustuje w takiego typu imprezach, ale mogłaby okazać trochę wdzięczności ludziom, którzy odpowiadali za to wszystko :). Zauważyłam, że jest bardzo uparta i, jak stwierdziła koleżanka powyżej zbuntowana. Całkowicie się z nią zgadzam :)
Dziewczyna nie umie się dopasować do otoczenia, ale mam nadzieję, że się to zmieni :). Dwie siostry się zaczęły kłócić co est normalne, ale ona tego nie rozumie...
Marika jest bardzo zadufana w sobie i złośliwa... Niech zmieni swoje nastawienie, bo przyjaciół nie znajdzie... Zachowuje sie, jak jakas księżniczka... Rozumiem, że mogły się jej nie spodobać żarty chłopaków, ale za ostro im uzmysłowiła, żeby z nią nie zadzierać... Groziła im... Nie polubiłam zbytnio Mariki, ale pomysł masz bardzo fajny :). Opisy wychodzą Ci cudownie, tak trzymaj :).
Pozdrawiam!
Amy ;)
Zapraszam również do mnie :)
http://melodie-serc.blogspot.com/
Super blog!
OdpowiedzUsuńSuper pomysł!
Mega ciekawy!
Masz taki... sposób pisania, bardzo wciągający :)
Czekam na kolejny rozdział i życzę weny :*
Jak zwykle zapomniałam skomentować rozdział! Podałaś mi linka do bloga, tego samego dnia przeczytałam i o komentarzu oczywiście zapomniałam :x
OdpowiedzUsuńTak więc czytałam go wcześniej i nie pamiętam zbyt szczegółów. Na pewno nie rzucił mi się w oczy żaden poważniejszy błąd C:
Mogę całkiem szczerze powiedzieć *ekhem, napisać* że tak samo ten rozdział jak i cały blog bardzo mnie zaciekawił. Marika jest dosyć ciekawą postacią i w pewnym stopniu przypomina mi mnie samą ;o Oczywiście ja nie mam żadnej takiej mocy XD chodzi mi bardziej o charakter XD
Wracając do tematu rozdziału XD Bardzo mi się podoba :3 A to powitanie było... nieco zabawne XD No i jeszcze Marika trochę polubiła tą czwóreczkę :3 Jak słodko XD
Już cię nie zamęczam moją bezsensowną paplaniną :x
Życzę weny i pozdrawiam
Nieoficjalna :3
+mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach?